tsubasa - 2007-04-03 20:45:07

Oto moje opowiadanie na konkurs,taki dość ważny.Błędy jeszcze poprawi polonista.Ale jakby wam sie chciało czytać,to powiedzcie co sądzicie o calokształcie.

I.
  Jak oswoić się ze swoim życiem?Nic prostrzego.Trzeba je zaakceptować.Pogodzić się z wszystkimi jego aspektami.Wszelkie nie-
dokładności pozostawić tak,jak są.Nie starać się ulożyć ich w równe rzędy.To nie skutkuje.Jeśli się to zrobi,to rozsypią się
z powrotem,już nie takie jak wcześniej,a przez to gorsze.Muzyka która dźwięczy w mych uszach,jest motorem do pracy.Kolory i
obrazy przelewające się przez moją głowę,wciąż zmieniają swoje pierwotne kształty.
Usuwam po kilkanaście napisanych  zdań.Wbrew pozorom pisanie nie jest łatwym zajęciem.Trzeba najpierw przemyśleć temat,choć
i tak wiemy,że wszystko napiszemy inaczej niż zakładamy.Później,drugim krokiem naszych poczynań jest odnalezienie w sobie
weny,siły która za każdym razem gdy już zdejmiemy ręce z klawiatury będzie zmuszała nas aby położyć je tam z powrotem i
napisać kolejne zdania.Każda następna piosenka z naszej ulubionej płyty daje coś z siebie temu fragmentowi który w
czasie jej  trwania zostaje napisany.I w końcu,kiedy wena,motywacja i chęć pisania zleją się w jedno,należy zacząć właściwą
część opowiadania
II.
   Moimi kolorami rzeczywistości jest cała paleta barw.Nie staram się powiedzieć że jest tylko jasna,czy tylko ciemna.Kolory
przeplatając się ze sobą tworzą barwne obrazy,idealne,stworzone doskonale.Raz są to błękity nieba,raz rudawe liście,czasem
nieskazitelna biel śniegu.Moje przemyślenia,wciąż nie są jeszcze gotowe wylać z siebie obrazu opowiadania.Jeszcze nie.Muszę
najpierw otworzyć się na samą siebie,wysłuchać tego głosu który mówi coś do mnie z mojego wnętrza
III.
   Tanecznym krokiem poruszała się po niewielkiej,przytulnej kuchni.Obracając się w koło dodawała kolejne składniki do swo-
jego posiłku.Za oknem śpiewały ptaki,za ścianą słyszała grę na pianinie.Usiadła do stolu i zaczęła konsumować śniadanie.
   Usłyszała pukanie do drzwi.Wstała i ruszyła wąskim korytarzem,którego ściany były ozdobione fotografiami w radosnych błę-
kitach oprawionymi w jasne ramki.Otworzyła dzrzwi.Osoba ,która stała za nimi to  kobietą,około czterdziestki,może trochę
starsza.Na pierwszy rzut oka widać było że nie wiodło jej się najlepiej.Miala mocno podkrążone oczy,ubranie bylo pogniecione,
a na twarzy i szyji widniało mnóstwo zmarszczek.
   Nie ukrywając swojego  zaskoczenia,Anna spoglądała na kobietę dużymi szarymi oczyma.Nie były one niezwykłe.Wręcz przeciwnie-no-
rmalne oczy wyrażające ludzkie uczucia.Odruchowo wygładziła sięgającą za kolana turkusową spódnicę wyszywaną w brązowe koli-
bry.
IV.
-To był dla pani córki ogromny szok,myślę że zdawała sobie pani z tego sprawę.-Powiedział chłodno lekarz
Kobieta pokiwała głową
-Anna nie wiedziała o moim istnieniu.Te lata które spędziła w sierocińcu przekonana że jej matka nie żyje też zrobiły swoje.
Długo biłam się ze sobą zanim podjęłam decyzję,że ją odnajdę.Włożyłam w to tyle trudu,że myślałam że sama kwestia wyjaśnie-
nia jej zaistniałej sytuacji będzie dziecinnie prosta.Okazało się,że jest jeszcze trudniejsza niż myślałam.
-Niech pani tu zostanie.Sprawdzę co u niej.
V.
    Siedziała w kąciku trzymając na kolanach swoją lalkę.Zwyczajne szare oczy były szkliste i mokre.Za oknem padał deszcz.Po
chwili spadły pierwsze krople łez.Później następne.Słowa zawsze działały na nią bardzo mocno.Brązowo rudawe włosy wpadały
jej do oczu,kleiły się do twarzy.W drzwiach pokoju stanęła kobieta w zółtym fartuchu.Podeszła do niej ,wytarła łzy ,wzięła
ją za rękę i wyszły z pokoju.Od tej pory zółty był dla niej kolorem otartych łez i nadzieji na nowe jutro.
VI.
   Zachwycona trzynastoletnia dziewczynka wpatrywała się w niebo.Miało kolor fioletowo czerwony.Księżyc ukryty był gdzieś za
chmurami.Usadowiła się wygodniej na parapecie pięcio osobowego pokoju.Przykleiła nos do szyby.Na niebie nie zobaczyła rzadnej
gwiazdy.Cichutko zeskoczyła z parapetu i chwyciła swój notatnik.Zanotowała kilka zdań.
   Nagle upuściła pamiętnik na podłogę.W jej głowie roiły się smutne myśli.Zrobiło jej się chłodno.Cichutko polożyła się
na łóżku. Poduszką stłumiła szloch.Pomyślała o tym,jak było by gdyby jej życie było inne.Gdyby miała rodzinę.Smutne fiolety
utuliły ją do snu.
VII
Rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych
Cisza ukoiła skołatane nerwy obu kobiet.
VIII
-Mamo...
To chyba wystarczyło.Uśmiech przez łzy i wspólny powrót do domu z ciasnym korytarzem ,którego ściany ozdobione były radosny-
mi obrazkami w niebieskiej tonacji,przedstawiającymi laguny i morskie żyjątka.Kolor żółty dominował w głowie obydwu pań.

IX.
   W kuchni z ciemnobrązowymi meblami,pomalowanej na morski kolor tanecznym krokiem poruszała się Anna.Obracając się w koło
dodawała kolejne składniki potrawy.Za oknem śpiewały ptaki,za ścianą słyszała grę na pianinie.Usiadła do stołu i zawołała
matkę.Siedząc razem przy stole konsumowały posiłek.Nagle usłyszały dzwonek do drzwi.Anna roześmiała się.Błękit nieba był
kolejnym kolorem ich rzeczywistości.

GotLink.plbusy Hamburg pies rasy akita